Frontline Attack w Top Secret


Action Plus 11/02 | CD Action 12/02 | Click 11/02 | Gry Komputerowe 10-11/02 | Komputer Świat Gry 11/02

Koputer Świat Gry Extra 2/03 | Play 11/02 | Świat Gier Komputerowych 10/02 | Top Secret 11/02


Smutny efekt mody na zabawę w drugą wojnę

Producenci Earth 2150 bezwstydnie klonują swe dzieło. Po współczesnym World War III zrobili drugowojenny Frontline Attack. Co będzie następne? Nowy Medieval?

Nie będzie wielka przesadą, jeśli powiem, że Frontline Attack: War Over Europe jest po prostu kontynuacją najlepszej polskiej gry strategicznej, Earth 2150.

Zmieniły się tylko realia. Tym razem trzy strony konfliktu to alianci, Niemcy i Rosjanie. Różnice skupiają się na rodzajach jednostek, ale każdą z potęg gra się podobnie. Autorzy położyli nacisk na walkę czołgów. Każda ze stron ma przynajmniej 10 jednostek niej lub bardziej opancerzonych. Do tego dochodzą rozmaite pojazdy pomocnicze, takie jak ciężarówki dowożące amunicję czy wozy inżynieryjne budujące mosty. Wzywamy tez wsparcie lotnicze i artyleryjskie.

Piechota służy przede wszystkim do zajmowania budynków, które odgrywają dużą rolę. Każda fabryka czy kopalnia znajdująca się pod naszą kontrolą zwiększa limit pieniędzy, jakie daje się zarobić. Za nie, jak to bywa w klasycznych RTSach, rozbudowujemy bazę i kupujemy nowe jednostki.

Wszyscy liczący na wysoki realizm srodze się rozczarowują, bo Frontline Attackowi znacznie bliżej jest do Command & Conquera niż do Close Combata. Posiłki wprawdzie dojeżdżają na pole bitwy kontrolowanymi przez nas drogami, ale gra według zapowiedzi autorów miała wyjątkowo wiernie odtwarzać historyczną scenerię wojenną. Kupowanie kolejnych czołgów T-34 i budowanie większego centrum dowodzenia, by kupić nowsze wersje czołgów T-34, wydaje mi się jednak mało realistyczne. Nie ma co mydlić oczu: Frontline Attack jest klasycznym, całkowicie fikcyjnym Rysem ubranym w pseudohistoryczne szatki.

Oprawa graficzna niczym nie zaskakuje osób znających Earth 2150 i jego pierwszego klona, World War III. Grafika wygląda ładnie, ale jest bardziej efekciarska niż efektowna. Są wschody i zachody słońca, a co za tym idzie noc i dzień. W nocy zapalają się lampy pojazdów, dzięki którym są one bardziej widoczne dla przeciwnika, który był na tyle mądry by lamp nie włączać. To też efekt dobrze znany z innych gier na tym samym enginie i tak samo jak w Earth 2150 opłaca się oszczędzać akumulatory i strzelać na ślepo.

Frontline Attack to solidny RTS, ale obciążony niewybaczalną w tym gatunku skazą wtórności. Ta gra to kopia kopii, klon wyprodukowany z klonu, wyblakły cień tego, co jeszcze dwa lata temu było nowatorskie. Uproszczona rozgrywka i niemal zręcznościowe rozwiązania nijak nie pasują do realiów drugiej wojny światowej. Zmienianie grafiki i dorzucanie innej historyjki to zwykłe wyciąganie pieniędzy z kieszeni gracza. Frontline Attack powinien być darmowym modem do gry Earth 2150! Jeśli ktoś żyć nie może bez kolejnego RTSa jego imię Szeregowiec a nazwisko Ryan, to oczywiście rzuci się i na tą grę W innym wypadku lepiej wynagrodzić swoimi pieniędzmi twórców jakiejś bardziej innowacyjnej strategii (chciałem zostawić tą recenzję bez komentarza, ale muszę stwierdzić jeden fakt – widać, że autor tego artykułu nie włączył nawet pierwszej misji kampanii, a tekst oparł tylko i wyłącznie na chwilowej grze w potyczkę – przypis Rosic).

Tadeusz Zieliński