Frontline Attack w Świecie Gier Komputerowych


Action Plus 11/02 | CD Action 12/02 | Click 11/02 | Gry Komputerowe 10-11/02 | Komputer Świat Gry 11/02

Koputer Świat Gry Extra 2/03 | Play 11/02 | Świat Gier Komputerowych 10/02 | Top Secret 11/02


Frontline Attack War Over Europe Nowa wojna w znanej formie RTS

Żyjemy w czasach wąskiej specjalizacji, o czym mój szanowny kolega ManJAk swego czasu napisał całkiem bystre opowiadanie. Niektóre firmy produkujące gry komputerowe potwierdzają powyższą tezę – do tej grupy niewątpliwie należy krakowska filia TopWare, czyli Reality Pump. Ich specjalizacja to erteesy, a dzieła wychodzące spod rak programistów z grodu historycznego Kraka to jedne z niewielu rodzimych produkcji, które potrafią konkurować jak równy z równym za strategiami zagranicznymi.

 Frontline Attack: War Over Europe swą formą i tematem uznana może zostać za bezpośrednią spadkobierczynię zeszłorocznej World War III Black Gold. Podobnie jak poprzedniczka FA: War Over Europe podejmuje temat konfliktu globalnego, korzysta nawet po części z tego samego silnika graficznego oraz stosuje większość rozwiązań interfejsowych, jak i tych związanych z rozgrywką, które znamy już z poprzednich erteesowych produkcji Reality Pump. Niemniej jednak, tym razem gra ta nie opowiada o wyimaginowanym konflikcie, lecz odtwarza przebieg najciekawszych bitew lądowych europejskiego teatru działań drugiej wojny światowej. Bazowanie na sprawdzonych rozwiązaniach nie oznacza również, że będziesz mieć do czynienia z bezmyślną kalką poprzednich tytułów. Przeciwnie, w grze opracowano kilka nowych koncepcji dotyczących zaopatrzenia, sterowania pojazdami oraz, przede wszystkim, zastosowania i roli piechoty z walce.

Nie osadzaj po pozorach

Najnowsza gra krakowskiego zespołu to książkowy wręcz przykład na potwierdzenie słuszności starego angielskiego porzekadła: „nie osadzaj książki po okładce”. Gdyby bowiem przyszło mi ferować osądy na podstawie wrażeń z pierwszych kilku chwil gry, to posądziłbym Frontline Attack o karygodna wtórność. Na początku wszystko wyda ci się znane. Jeszcze zanim przejdziesz do właściwej rozgrywki, w menu głównym rozpoznasz znajome schematy: podzielenie na trzy strony konfliktu, po dwie kampanie przypadające na każdą ze stron (z czego drugą trzeba odblokować) – łącznie 24 misje. Nadto znajdziesz tu tryb sieciowy z maksymalnie ośmioma graczami poruszającymi się po mapie, a trzecim elementem, wieńczącym wyliczankę dostępnych trybów zabawy, jest opcja potyczki, która zawiera 18 map podlegających konfiguracji wedle uznania i preferencji gracza.

Tuż po przejściu do tutoriala, klimat powtórek nie odchodzi w zapomnienie i możesz rychło odnieść wrażenie, że oto znalazłeś się w pakiecie rozszerzającym do World War III. Wrażenie usprawiedliwione o tyle, że zarówno interfejs, sposób otrzymywania poleceń z „bazy głównej”, wygląd grafiki oraz sterowanie jednostką wygląda jak żywo wyjęte z poprzednich produkcji Reality Pump. Jeśli więc miałeś z tymi tytułami do czynienia, to nie będziesz mieć problemu z obsługą funkcji gry. Na moim komputerze pojawił się tylko jeden problem. Jak zapewne część czytelników pamięta, trójwymiarowe środowisko gier Reality Pump, pozwala między innymi, na obracanie kamerą w obie strony, Nie wiem, czemu zatem (mimo, iż ta funkcja ta wymieniona jest w klawiszach sterujących) kamery obracać nie mogłem (a ja wiem czemu – bo trzeba ją odblokować w opcjach w pierwszej zakładce na dole :-) – przypis Rosic). Mam nadzieję, że wada ta nie znajdzie się na wszystkich egzemplarzach Frontline Attack, bo wtedy bez szybkiego patcha chyba się nie obejdzie.

Uwaga na piechotę

„Gdzież zatem te innowacje?”, mógłbyś na tym etapie spytać. Po dłuższym kontakcie z grą stają się one dla gracza jasne. Najbardziej oczywista z nich to wyraźny rozdział, jaki zauważysz w sposobie rozgrywki w trybach potyczki i sieciowym w porównaniu z kampaniami dla Aliantów, Sowietów i Wehrmachtu. W trakcie „potyczki” sposób walki jest typowy dla standardowych erteesów, czyli odnajdujesz bazę, rozbudowujesz ją, zamawiasz jednostki, pojazdy (łącznie około 60 typów), struktury obronne oraz wsparcie lotnictwa, po czym ruszasz na spotkanie wroga. Tymczasem w trybie kampanii jest zupełnie inaczej: bazujesz tylko na otrzymanych jednostkach i uzupełnieniach, nie budujesz bazy, nic nie produkujesz samodzielnie. Zanim omówię nowatorskie rozwiązania obecne w trybie kampanii, nadmienię tylko, że misje niemiecki odtwarzają Blitzkrieg – atak na ZSRR, oraz ostatnią wielką operację nazistów w drugiej wojnie, czyli kontrofensywę w Ardenach, podczas gdy sowieckie kampanie to obrona Moskwy i bitwa pancerna pod Kurskiem. Z kolei alianckie misje opowiadają o wydarzeniach związanych z wyzwoleniem Włoch oraz Francji (1943-44).

Najistotniejsze z nowatorskich rozwiązań zastosowanych w kampanii to zwrócenie należytej uwagi na ludzki czynnik w trakcie rozgrywania bitew. Po pierwsze oznacza to, że będziesz dowodzić oddziałami piechoty, grenadierów, grup przeciwpancernych, snajperów, miotaczy ognia. Pluton składać się może z maksymalnie dziewięciu żołnierzy i operuje jako jedna jednostka, wykonując polecenia wspólne dla wszystkich członków grupy. Interesujące jest to, iż istnieje funkcja „dołącz”, dzięki której możesz przegrupować jednostki oraz tworzyć heterogeniczne grupy bojowe. Weźmy następujący przykład: Twoje wojska zostały lekko przetrzebione, tymczasem musisz jeszcze zniszczyć czołgi wroga oraz odeprzeć ataki kilku plutonów nieprzyjacielskiej piechoty. Idealnie by było, gdybyś zdołał stworzyć dwa-trzy plutony, w których obecni by byli zarówno przeciwpancerni jak i piechota szturmowa.

To nie koniec nowości związanych z piechotą. Wielkie brawa należą się twórcą za zwrócenie uwagi na pewna kwestię, o której produkujący erteesy nagminnie zapominają, to znaczy o roli ludzi w sterowaniu pojazdami. Otóż w grze Frontline Attack: War Over Europe żaden pojazd nie ruszy, jeśli nie będzie w nim załogi. Co więcej, jeśli załoga jest niepełna lub niedoświadczona w boju, to wtedy wartość bojowa jednostki jest znacznie obniżona (wolniej się porusza, mniej celnie strzela). Zważywszy, że zarówno jednostki jak i pojazdy zdobywają doświadczenie, to warto najlepszy sprzęt obsadzić zaprawionymi w potyczkach zbrojnych weteranami. Piechota spełnia jeszcze jedną użyteczną funkcję: można ją obsadzać w strukturach obronnych miast i wiosek. Coś podobnego istniało już na przykład w C&C Red Alert 2, jednak tutaj twórcy dołożyli kilka koncepcji: z tego, co zaobserwowałem, przy zwaleniu się bądź zniszczeniu budynku nikt z niego nie wychodzi żywy. Ponadto we Frontline Attack możesz przejąć struktury wroga (okopy, wieże strażnicze) oraz jego pojazdy. Te drugie, o ile nie rozpoczną ognia, będą przez wroga uznane za swoje, co pozwala czasem przeniknąć w głąb bazy nieprzyjaciela i zaskoczyć go nagłym ostrzałem.

Rozsądek przede wszystkim

W kampanii nie ma limitu jednostek. Zanim jednak miłośnicy walki przy pomocy hurtowej ilości jednostek zaczną zacierać ręce, przypomnę, że nie buduje się tutaj bazy, więc graczowi pozostaje liczyć tylko na startowa ilość jednostek oraz uzupełnienia. Co to oznacza? Przede wszystkim pamiętać musisz o zdrowym rozsądku i zmyśle taktycznym. Każda jednostka (nieważne, czy pojazd, czy piechota), poza siłą obronną, posiada trzy ważne atrybuty skuteczności ognia przeciw: piechocie, budynkom, oraz pojazdom. Tak więc, jeśli na horyzoncie pojaw się czołg ciężki, to nie wysyłaj na jego spotkanie czołgów lekkich, nawet jeśli posiadasz ich tuzin – wszystkie zostaną w mig rozbite w puch. Tymczasem już jeden, maksymalnie dwa plutony piechoty przeciwpancernej załatwia sprawę i z wrogiego potwora na gąsienicach pozostanie tylko obficie dymiący wrak.

Równie istotna rolę w grze odgrywa lotnictwo, artyleria i pojazdy wsparcia. Z powietrza otrzymasz wsparcie w postaci rozpoznania terenu (odkrywa fog of war) oraz nalotów bombowych, lekkich bądź ciężkich. Ostrożnie jednak nimi szafuj, gdyż ilość jest ograniczona, nadto uważaj na działa p-lot. Dodatkowe wsparcie to ostrzał artyleryjski lub atak rakietowy. Pojazdy pomocnicze to z kolei ciężarówki z amunicją oraz pojazdy naprawcze – oba te typy, chociaż w innej formie , znajdziesz w innych dziełach Reality Pump. Dodatkowo znajdą się tez tutaj pojazdy inżynieryjne. Zaznaczę jednak, że często miałem problemy z dostawami amunicji – wezwanie ciężarówki nie przynosiło żądanego skutku (jeżeli masz pod kontrola co najmniej jeden skład amunicji i co najmniej jeden transporter amunicji i wiesz, że na jego drodze nie ma wroga, to dojedzie na pewno. Czasem sporo czasu może to potrwać – przecież to tylko pojazd – przypis Rosic). Nie wiem, czy może oznacza to, że w magazynach nie było już pocisków, czy tez jest to wada kody gry (na pewno nie wada kodu – przypis Rosic). Wysoki realizm, jaki niewątpliwie zauważysz w tej grze, powoduje, że każda jednostka się liczy, a każdy ruch należy rozsądnie zaplanować, aby w późniejszym etapie rozgrywki nie stać na straconej pozycji. Wystarczy chwila nieuwagi, a już straty mogą być zbyt wielkie, by kontynuacja gry był w ogóle możliwa. Dlatego też częste zapisy gry to taktyka godna naśladowania.

Znane obrazki

Grafika Frontline Attack nie zaskakuje przesadnym nowatorstwem. Jeśli zatem pamiętasz, jak wyglądały mapy z WW III, to tak też i sprawa wygląda w najnowszym dziele Reality Pump, z tym, że silnik odrobinę „podrasowano”. Możesz się spodziewać ładnie odwzorowanych modeli pojazdów, środowiska 3D, cyklu dzień/noc (jednostki wtedy mają mniejsze zdolności bojowe) itd. Gra nie ustrzegła się też błędów poprzedniczki, na przykład dziwnego AI Twoich jednostek, które notorycznie pchają się do walki zupełnie nie będąc w stanie ocenić możliwości zwycięstwa; musisz więc sprawować nad nimi ciągłą pieczę (wystarczy w panelu sterowaniu jednostka wybrać „trzymaj pozycję”, a twoje jednostki staną się spokojne i potulne jak baranki – przypis Rosic). Muzyka dołączona do gry bardzo przypadła mi do gustu, a żołnierze odpowiadają na Twoje komendy w ciekawy sposób: częściowo po polsku z obcym akcentem, a innym razem wypowiadają się w swoim własnym języku. Kombinacja to, moim zdaniem perfekcyjna.

Frontline Attack: War Over Europe to poważna propozycja dla każdego miłośnika strategii. Zadowoleni będą zarówno „taktycy”, jak i „klasyczni” erteesowcy: pierwszy powinni polubić tryb kampanii, a drudzy potyczkę i tryb sieciowy. Martwią mnie jedynie drobne usterki o których wspomniałem powyżej (wszystkie dlatego, że autorowi recenzji nie chciało się zajrzeć do instrukcji – przypis Rosic). Mam jednak nadzieję, że to tylko mnie się one trafiły, a czytelnicy dostaną już w pełni sprawną kopię gry.

 

baRTeS

Na stronie z recenzją gry zamieszczony był także wywiad z Mirkiem Dymkiem. Możecie przeczytać go tutaj.