Lost Souls w Świecie Gier KomputerowychCD Action 5/02 | Click 3/02 | Świat Gier Komputerowych 3/02 Na spalonej ziemi
Nadchodzi koniec roku 2150, a wraz z nim nadciąga globalna zagłada. Na skutek wieloletnich działań wojennych, kiedy to między innymi niejednokrotnie dochodziło do wybuchów nuklearnych, Ziemia w niewytłumaczalny sposób zmieniła swoja orbitę. Mieszkańcom Zielonej Planety nie pozostało nic innego, jak szukać schronienia na sąsiadujących z naszym globem planetach. Najszybciej udało się skolonizować Księżyc (te wydarzenia obejmowała fabuła The Moon Project}, jednak nie dla wszystkich starczyło tam miejsca ( a czy obok LC, które miał tam siedzibie jakaś inna rasa próbowała kolonizować księżyc !? – przypis Rosic ). Nadszedł więc czas, by pozostałe na Ziemi „zagubione dusze" postarały się o wizy wjazdowe na Marsa. Fabuła w trybie kampanii traktuje właśnie o tej desperackiej próbie ucieczki ze skazanej na zagładę Ziemi - na każde z super-mocarstw dominujących na świecie przypada po jednej kampanii, które mogą być rozgrywane w dowolnej kolejności. Za umowna część pierwsza uznano kampanię Eurasian Dynasty, w trakcie której wcielasz się w postać niejakiego Fedorova, członka Specjalnego Oddziału Operacyjnego, oddelegowanego przez cara Vladimira II do ochrony promów kosmicznych. Wkrótce okazuje się, że nie zostałeś jednakże zaproszony na pokład i na własna rękę przyjdzie Ci poszukać transportu. Następna kampania, tym razem pod sztandarem Lunar Corporation, dotyczy ochrony tajnego projektu budowy teleporterów potrzebnych do ewakuacji. Tutaj od samego początku trzeba się mocno napocić, by odeprzeć wściekłe ataki wrogów, którzy jakimś cudem odkryli plany Twoich szefów. Wreszcie, jako były minister wojny United Civilized States, będziesz musiał stawić czoło połączonej inwazji UD i LC Razem cały tryb kampanii oferuje kilkanaście godzin zabawy.
Nie ukrywam, że sam plan tworzenia kolejnego dodatku do Earth 2150 bardzo mnie zdziwił. Co tu dużo kryć, pomysł na tę serię jest już tak mocno wyeksploatowany, jak, nie przymierzając, Polonez ManJAka. W końcu pierwsza część serii ukazała się ponad dwa lata temu, co dla gier komputerowych stanowi niemalże cała epokę, a tymczasem autorzy oferują nam dzieło doń identyczne. Od tego czasu szczególnie grafika zdążyła się strasznie uwstecznić w stosunku do konkurencyjnych erteesów, a i sam koncept nie jest w stanie natchnąć niczym nowym, orzeźwiającym. Przypuszczam, że znajdzie się rzesza zatwardziałych fanów serii Earth, którzy z przyjemnością sięgną po Lost Souls. Z kolei pozostali miłośnicy erteesów naprawdę niewiele stracą, jeśli tytuł ten nie znajdzie się w ich prywatnej kolekcji. Tekst: baRTeS
|